Mój związek z muzyką trwa (uwaga!) rozerwalnie od kilkunastu już lat. Mieliśmy burzliwe chwile, które wiązały się na chwilę z rozłąką, ale na szczęście wszystko w odpowiednim czasie wróciło na dobre tory. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez muzyki. Z zawodu, o ile mogę tak powiedzieć, jestem DJ-em. Jednak nie ograniczam się tylko i wyłącznie do jednego typu muzyki oraz jednego typu imprez. Bo na pewno na hasło „DJ” pojawiają się skojarzenia typu: electro, bit, mixowanie, house, dance i tak dalej. Otóż obsługuję zarówno imprezy firmowe, festiwale, dyskoteki, jak i przyjęcia weselne. W każdym klimacie jestem w stanie bez problemu się odnaleźć i to moich znajomych na przykład zaskakuje. Ale po co zamykać się w jednym klimacie skoro można czerpać radość z muzyki z każdego jej gatunku? Wiadomo, że nie od razu chłonąłem wszystko. Na początku fascynował mnie rock, potem pop, nawet disco polo. Swoje momenty miałem także z rapem, housem czy hip-hopem. I wiecie co? We wszystkim jest coś, co koi moją duszę. Każdy gatunek ma miejsce w moim sercu. Cieszę się, że jestem tu gdzie jestem i robię to co robię, bo inaczej życie mogłoby okazać się dla mnie marną egzystencją pozbawioną sensu. A niewiele swego czasu brakowało, abym poszedł inną drogą. Ale cóż, serca nie oszukasz! Jeśli jesteście takimi samymi fanami muzyki jak ja – bądźcie ze mną każdego dnia naładowani pozytywną energią!